Witajcie,
Pierwsza połowa roku zaraz upłynie, a mnie znudził się wygląd mojego kalendarza, więc w drugim półroczu będzie on w zupełnie innej kolorystyce. Jest to rzecz, z którą się nie rozstaję i musi znosić niewygody i niebezpieczeństwa podróży w torebce, wobec czego dekoracja okładki ma być trwała i pozbawiona ewentualnych „punktów zaczepnych”, które mogłyby ulec uszkodzeniu.
Kilka razy malowałam okładki farbami akrylowymi i bez uszczerbku wytrzymywały rok, jednak tutaj miałam do czynienia ze śliską powierzchnią, więc zagruntowałam ją gesso, nadając mu od razu nierównomierną strukturę. Po wyschnięciu nadałam kolor czerwona farbą akrylową i użyłam stempla, a potem przybrudziłam całą okładkę Antiquing Cream. Na koniec nadałam jej matowe wykończenie werniksem ultra matowym.
Jedyną ozdobą okładki jest maleńka ramka z fragmentem mapy z papierów Studio Light i pająkiem. Zarówno ramkę, jak i kartki kalendarza pomalowałam mieszając dwa odcienie Antiquing Cream i metaliczną farbę złotą. Pająka pokryłam kropelką płynnego szkła rozprowadzoną pędzelkiem dla uzyskania nierówności.
Pozdrawiam wiosennie
Ola
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz